lilianna's

.

to więc tak. przyszli tutaj. troche sniegu wpadło do apartamentu wraz z nimi. lilianna ściągneła czapkę i rzuciła ją gdzieś na szafke w korytarzu. po chwili zrobiła t samo z kurtką i butami. podeszła go grzejnika i stała tak chwilę przy nim grzejąc się.

jemu pewnie troche wiecej czasu zajęło rozebranie sie nie wiem dlaczego, - jezu, jak tu zimno! nie zapłaciłaś chyba za ogrzewanie, - skrzywił sie siadając na sofie.

- zapłaciłam. - powiedziałą spokojnie i odeszła od owego sprzętu. siadła obok niego, zgarniając koc z fotela. - aa. czekolada. - i została zmuszona znowu wstać, ale nie wstała. - zrób ty! - pewnie jacob to wiedział co i jak u niej tutaj.

- nie, - mruknął nie zadowolony że obiecała mu czekolade i nie spełniła swojej obietnicy, - jesteś wstrętną kłamczuchą lil, - skrzywił sie odsuwajac sie od niej troche, ej wcale sie na nią nie obraził jak by co tylko sie droczył, wiedział ze jak sie podroczy to zrobi mu tą czekolade.

- booze jacob! - uniosłą brew do góry i zrzuciła z siebie koc, który poleciał na jacoba teraz. a sma powędrowała do kuchni i zaczeła robić im tą czekoladę. przy okazji się troche ugrzała, bo trzymałą rece nad czajnikiem.

zatarł rece, usmiechając sie cwaniacko i na wszelki wypadek jak by miala przyjsc przykrył sie kocem i zrobił smutną minke czekając na nią i na goracą czekolade.

miała coś dobry humor teraz. rozgrzała się i zaczełą sobie coś nucić. dosyć głośno, ale głos miala ładny, więc niech się kubuś nie czepia. zrobiła to co miała i wróciła stawiając jego kubek na stoliku. siadła tym razem na fotelu i podwineła nogi. - oddaj koc.

- chyba śnisz! - popukał sie w czoło siegając po swoją gorącą czekolade, - sama mi go oddałaś liliano! - pokazał jej jezyk.

zmierzyłą go takim morderczym i zimnym wzrokiem, ze pewnie mu się jeszcze zimniej zrobiło. - przyślę ci recepte do zapłacenia. - dla lepszego efektu zaczeła kaszlec. zaczeła pić swoją czekoladę.

- sama mi oddalaś ten koc, wredoto! - mruknął oddając jej owy koc i nawet w sumie sie na nią obraził i obiecał sobie że juz nigdy wiecej sie z nia nie prześpi! nigdy.

- przynieś sobie własny. - przykryła się kocem. przejechała ręka po włosach. - kurde. mokre. - mrukneła

- nie lubie cie, - mruknął upijając troche swojej goracej czekolady, - źle traktujesz gości, lilianko. coś jest z tobą nie tak!

pochyliła się i odstawiła kubeczek. wstała i wzieła koc. siadła obok niego. bliiiziutko. prawie na nim siedziała. - nie lubisz? - przejechałą po palcem po policzku, potem po szyi i torsie..

przysiągł sobie że sie z nia juz nie przespi, ale co tam sobie to mozna sobie przysiegac, - nie, nie lubie. - wysyczał przez zeby, dopijając gorącą czekoladę do konca, - krzywdzisz mnie wiesz?

przysuneła twarz blisko niej i szepneła mu w ucho. - to nie. - i sie automatycznie od niego dsuneła. ale kocyk dla siebie zgarnełą.

- wlasnie za to cie nie lubie, zostawiasz mnie na pastwe losu nawet jak wiesz ze cie bardzo lubie i sie tylko z tobą drocze! - pociągnął nosem zakłądając rece na torsie.

- stwierdziłeś, że mnie nie lubisz. - wzruszyła ramionami i położyła się na kanapie. tzn głowe miała na jego kolanach, ale twarzą w stronę... przestrzeni xd